Hobby czy praca – co nas bardziej rozwija?

24 godziny – tyle czasu mamy każdego dnia na wykorzystanie całego naszego potencjału. W Polsce dzielimy ten czas średnio na 3 części – po 8 godzin na sen, pracę oraz sprawy osobiste. I choć nie jest to idealny podział czasu (niektóre badania mówią o tym, że 6-godzinny tryb pracy jest efektywniejszy) i nie mamy obecnie zbyt wiele do powiedzenia w tej sprawie, to staramy się jakoś funkcjonować.

Po opublikowaniu dwóch ostatnich artykułów dotyczących wpływu hobby oraz pracy na nasz rozwój osobisty, zacząłem się zastanawiać nad tym, które z nich ma większe znaczenie w naszym życiu oraz które z nich bardziej przybliża nas do realizacji naszych celów, pragnień oraz marzeń. Biorąc pod uwagę swoje dotychczasowe doświadczenia oraz obserwacje innych osób nasuwa mi się jeden wniosek – obie sfery rozwijają nas tak samo i żadna z nich nie może funkcjonować bez drugiej! 

Wniosek ten wydaje się być bardzo prosty i oczywisty. Każda sfera życia pozwala nam na rozwój określonych umiejętności oraz cech charakteru. Gdyby zwiększyć znaczenie jednej z nich, to pewne atrybuty osobowości będą znacznie szybciej dojrzewały, ale jednak odbędzie się to kosztem atrybutów powiązanych z drugą sferą życia. W takim razie skoro jest to takie proste i łatwe do zrozumienia, to dlaczego wdrożenie sprawia nam tak wiele trudności? Dlaczego tak wielu z nas narzeka na swoje obecne życie i chce je drastycznie zmienić?

Psychologia buddyjska bardzo często nawiązuje do poszukiwania w swoim życiu równowagi. Nie tylko pod kątem równoważenia dobra i zła na świecie, ale również sfery duchowej (hobby) i fizycznej (praca). Jeśli ukształtujemy w swoich umysłach odpowiedni poziom świadomości związanej z możliwościami, jakie dają nam obie sfery życia, to jesteśmy w stanie osiągnąć upragniony stan, jakim jest harmonia. Mówiąc, że jedna sfera nie może funkcjonować bez drugiej, chciałbym pokazać różnicę w mentalności na poniższych dwóch przykładach:

yin-yang-symbol-large

Przykład 1: Wyobraź sobie, że masz pracę 8-godzinną, której nie lubisz i nie zadowala Cię finansowo, np. praca biurowa.  W godzinach 8-16 standardowo realizujesz swoje obowiązki – sprawdzasz i wypełniasz odpowiednie dokumenty, kontrolujesz na bieżąco korespondencję mailową, a raz na jakiś czas tworzysz sprawozdania i raporty z dotychczasowych działań. Czujesz, że praca nie daje Ci satysfakcji, bo masz większe ambicje. W tym oto przekonaniu wracasz do domu zmęczony, sfrustrowany kolejnym monotonnym dniem. Zamiast wykorzystać czas wolny na wyjście na spacer, spotkanie ze znajomymi, czy też uprawianie sportu (jeśli jest ładna pogoda), gryziesz się tym problemem, wmawiając sobie, że jest Ci źle i zdenerwowany kładziesz się spać. Niestety, stres zgromadzony wcześniej powoduje, że budzisz się niewypoczęty do pracy i realizujesz scenariusz dnia poprzedniego. I tak w kółko aż do piątku, gdy wreszcie masz chwilę dla siebie.

Przykład 2: Wyobraź sobie, że masz pracę 8-godzinną, której nie lubisz, ale finansowo pozwala Ci normalnie się utrzymać, np. praca biurowa. W godzinach 8-16 standardowo realizujesz swoje obowiązki – starannie sprawdzasz i wypełniasz odpowiednie dokumenty, koncentrując się spokojnie na każdym detalu tak, aby wszystko było właściwie zorganizowane. Ponadto codziennie kontrolujesz korespondencję mailową. Raz na jakiś czas dowiadujesz się, że musisz przygotować sprawozdanie z dotychczasowej działalności, co wymaga od Ciebie dokładności, systematyczności oraz umiejętności komunikacyjnych związanych z otrzymaniem danych od innych działów do swojego raportu. Po męczącym, ale ciekawym i bogatym w kolejne doświadczenie dniu wracasz do domu. Po chwili odpoczynku wychodzisz ze znajomymi np. na tenisa, aby się zrelaksować. Grając, wykorzystujesz nabyte w pracy wyżej wymienione cechy – staranność, dokładność czy koncentrację, aby rozwijać swoją pasję i stać się lepszym sportowcem. Widząc po jakimś czasie postępy, odczuwasz radość i satysfakcję z ciężkiej pracy. Po męczącym, ale zadowalającym wysiłku wracasz do domu, gdzie kładziesz się spać i regenerujesz się przed kolejnym pracowitym dniem.

Choć podane wyżej przykłady mogą się wydawać dość błahe i pospolite, to jednak występują często w naszym społeczeństwie i doskonale pokazują różnicę w podejściu do wszystkich sfer życia. W pierwszym przykładzie osoba postrzega je bardzo wąsko, skupiając się jedynie na podstawowych kwestiach związanych z funkcjonowaniem na zasadzie „byle do piątku”, nie będąc świadomym tego, ile przez takie podejście traci czasu i zdrowia. Natomiast drugi przykład pokazuje szersze podejście do sprawy. Osoba jest świadoma tego, jakie korzyści może jej dać ten zawód. Posługuje się tą wiedzą, aby się doskonalić, po czym nabyte umiejętności wykorzystuje w sferze prywatnej (hobby), rozwijając swoje atrybuty sportowe. W efekcie, widząc swoje postępy, odczuwa radość i satysfakcję z tego co osiągnęła. Reasumując, podstawowa różnica w obu przypadkach jest taka, że potencjał, jaki niosą za sobą obie sfery, jest wykorzystywany na różnym poziomie, co wpływa bezpośrednio na nasz rozwój osobisty.

Powyższa krótka analiza wygląda w gruncie rzeczy bardzo ładnie i perfekcyjnie, ale pozostaje pytanie – czy jest możliwe zachowanie takiego wysokiego poziomu świadomości cały czas, jak to zostało ukazane na drugim przykładzie? Otóż nie! Jesteśmy ludźmi i zawsze zdarzy nam się gorszy dzień, wynikający z przeróżnych czynników – środowiskowych, ludzkich, finansowych itd. Nie namawiam do tego, aby utrzymywać tak wysoki poziom świadomości i motywacji cały czas, gdyż jest to nierealne. Powiem więcej – byłoby to sztuczne i niezdrowe. W prostocie, nasze życie jest jak sinusoida – są chwile radosne i smutne. Są dni lepsze i gorsze. Aby jednak zachować równowagę i harmonię, należy umieć ZAAKCEPTOWAĆ fakt, że istnieją w naszym życiu smutne chwile, które pozwolą nam się zarówno na chwilę zatrzymać, jak i czegoś nauczyć. Tym jest właśnie kwintesencja szczęścia – aby móc zauważać te lepsze chwile i je wykorzystać w dalszym rozwoju oraz zaakceptować te gorsze chwile jako pewną konieczność, pewną rzeczywistość. Bo takie jest po prostu życie.

Kacper Papiernik

This entry has 0 replies