Studencki Kaizen, czyli jak dobrze wypaść na sesji egzaminacyjnej.

Studia to piękny okres. Czas imprez, zawierania nowych znajomości, kształtowania swojej ścieżki życiowej, planowania przyszłości oraz zdobywania pierwszych doświadczeń zawodowych. Krótko mówiąc – to ostatnie chwile beztroskiej radości. Ale dwa razy do roku, na przełomie stycznia-lutego oraz czerwca-lipca, poziom stresu i zdenerwowania u studentów wzrasta, gdyż rozpoczyna się SESJA. Nie oszukujmy się – jest to z pewnością najmniej przyjemny i najtrudniejszy okres na uczelni. Jeśli pamiętacie, jak mówiono Wam przed maturą, żeby tak jej mocno nie przeżywać, bo na studiach będziecie ją mieć co pół roku, to teraz przekonacie się o tym na własnej skórze. Niemniej jednak jest to wyzwanie, któremu należy stawić czoła, gdyż odpowiednie przygotowanie może być kolejnym krokiem ku realizacji swojej ścieżki zawodowej. Tylko pozostaje pytanie – jak to zrobić? I czy w ogóle jest to możliwe? Odpowiedź brzmi TAK – jest na to sposób i chciałbym go przedstawić poniżej.

Studiując na Politechnice Koszalińskiej oraz Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu, nie chwaląc się przesadnie, nigdy nie miałem żadnej poprawki podczas sesji. Niby się mówi, że student bez poprawki to jak żołnierz bez karabinu, ale dla mnie oblanie testów nigdy nie było rzeczą fajną, gdyż musiałem poświęcać dodatkowy czas na naukę, zamiast spożytkować go na przyjemniejsze rzeczy. Uprzedzając wszelkie podejrzenia – nie byłem też kujonem. Byłem takim samym studentem jak wszyscy – poświęcałem czas na hobby, spotkania ze znajomymi, grę na kompie. Jak wszyscy chodziłem też późno spać i wstawałem o 11-12. Ale gdy zbliżała się sesja, trzeba było podejść do tego poważnie. W końcu nie idzie się na studia po to, żeby je oblać i marnować swój cenny czas na dodatkową naukę. Studia są po to, aby zrozumieć, co chcemy robić w swoim życiu i jakby nie patrzeć, stać się mądrzejszym i lepszym człowiekiem – wykształconym, wyspecjalizowanym w dziedzinie, w której znajdzie dobrze płatną pracę i pewnie będzie kroczyć przez swoje życie. I z takim podejściem podchodziłem do każdej sesji (przyszłość trochę zweryfikowała moje podejście, ale w tamtym czasie nie byłem do końca świadom, co mnie czeka). Niemniej jednak było to skuteczne i mało męczące. Oczywiście zdanie sesji nie gwarantuje nam od razu wyjazdu w Alpy czy na Ibizę, ale warto zapoznać się z kilkoma krokami, które mam nadzieję, pozwolą Wam bezboleśnie i szybko przeżyć ten system eliminacji studentów.

Krok pierwszy – uporządkuj terminarz sesji egzaminacyjnej

Zwykle 2 tygodnie przed sesją wykładowcy podają wstępne terminy swoich egzaminów. Naszym obowiązkiem jest wtedy obecność na zajęciach i słuchanie tego, co wykładowca ma w tej kwestii do powiedzenia. Dlaczego? Gdyż dobrze uporządkowany, a przede wszystkim ZAPISANY plan sesji egzaminacyjnej jest podstawą do tego, aby móc w ogóle ogarnąć ten temat. Mając w notesie zapisany terminarz jesteśmy świadomi tego, w jakim odstępie czasu rozplanowane są egzaminy, co pozwala nam odpowiednio rozdysponować energię i czas, które zostaną przeznaczone na naukę danego przedmiotu. Jeśli zdarzy się sytuacja, że nie będziecie na zajęciach – poproście kolegę lub koleżankę, aby zanotowali sobie tę informację i przekazali Wam ją później (swoją drogą zawsze dobrze mieć znajomych z kompletnymi notatkami, o czym przekonasz się w kolejnym kroku). W moim przypadku zawsze miałem przygotowany mini kalendarz na taką okazję, co pomogło mi obiektywnie ocenić, ile czasu mam na egzamin i kiedy rozpocząć naukę.

Krok drugi – uzupełnij swoje notatki

Bez odpowiednich notatek nie jesteśmy w stanie zdobyć wiedzy. A bez wiedzy nie zdołamy zdać egzaminu. Dlatego tak ważne jest nadrobienie zaległości i skompletowanie swoich notatek, abyśmy byli pewni, że jesteśmy przygotowani do nauki. Ważna rada ode mnie: zanim zaczniesz się uczyć, sprawdź, czy pozyskane notatki są wiarygodne i wartościowe. Jeśli to możliwe – porównaj je z kolegami z grupy, aby nie rozczarować się na teście. Druga istotna sprawa – staraj się robić notatki ręcznie. Niejednokrotnie udowodniono, że ręczne zapisywanie lepiej utrwala treść notatek i sprawia, że wiedza głębiej zapada w pamięć. Sprawdziłem to na sobie i rzeczywiście działa. Ponadto podczas tworzenia notatek warto zaznaczyć sobie najważniejsze treści, aby zrozumieć materiał, a nie wykuć na blachę i zapomnieć. Oczywiście zawsze można pominąć ten krok i opierać się na różnych metodach i technikach ściągania na egzaminie, ale ryzyko może być nieopłacalne, a wykładowca może nie dać drugiej szansy zaliczenia przedmiotu. Także, mając zrealizowane 2 punkty, przechodzimy do kolejnych kroków, związanych stricte z nauką.

Krok trzeci – pozałatwiaj wszystkie niedokończone sprawy

Nikt nie lubi, gdy z tyłu głowy ma się niepozałatwiane sprawy. Świadomość tego, że musimy poświęcić swój czas na problemy natury zawodowej lub prywatnej sprawia, że sytuacja staje się irytująca, przez co stresujemy się i nie możemy skoncentrować się na przygotowaniach. Dlatego też warto sobie ustalić priorytety – co możemy zrealizować przed sesją, a co po sesji. Bo jeśli zdecydujemy się naprzemiennie załatwiać swoje sprawy i uczyć się, to nauka będzie mało efektywna – stracimy dużo czasu i energii, co może przełożyć się na poziom stresu przed nieuchronnie zbliżającą się sesją. W moim przypadku zwykle starałem się załatwić swoje sprawy przed egzaminami. Jeśli wiedziałem, że nie zdążę na czas – przesuwałem wszelkie sprawy po sesji, informując o tym osoby z nimi związane, aby mieć poczucie mentalnego spokoju. Tylko raz, na trzecim roku studiów złamałem tę zasadę. Przykrą konsekwencją było to, że pozostałych kroków, o których zaraz opowiem, nie byłem w stanie zrealizować, a nauka do egzaminów sprawiała z każdym dniem coraz więcej trudności, nerwów i stresu. To była dla mnie dobra lekcja tego, jak ustalać sobie priorytety.

Krok czwarty – zaplanuj efektywnie swoją naukę

Kiedy podchodziłem pierwszy raz do swojej sesji egzaminacyjnej, uczyłem się na zasadzie „Jeden przedmiot – jeden dzień”, czyli uczyłem się o każdej porze dnia – rano, popołudniu i wieczorem. Czas miałem jedynie na posiłki, toaletę i ewentualnie krótki spacer. Koniec końców udało mi się zaliczyć egzaminy z bardzo dobrymi ocenami, ale było to niezwykle wyczerpujące „zajęcie”. Przed rozpoczęciem drugiej sesji postanowiłem to zmienić. Poczytałem trochę w Internecie i dowiedziałem się, jak odpowiednio podzielić sobie czas na naukę, aby był efektywny i mało męczący. Zastosowałem cykliczną zasadę: 1,5 h nauki, 20 minut przerwy. Efekty były bardzo zaskakujące. Nie tylko udawało mi się osiągać podobne wyniki, ale też mniej męczyłem się podczas nauki, a wiedza pozostawała na stałe w mojej głowie. Skąd ta różnica w nauce? Otóż dzieląc sobie czas nauki na mniejsze okresy oraz wdrażając przerwy, mogłem swobodniej przyswajać wiedzę, co pozwoliło mi na zapamiętanie większej ilości informacji. To tak jakbym miał wypić butelkę wody jednym haustem lub porcjami, w chwili gdy chce mi się pić. Efekt jest ten sam – pusta butelka, ale uczucie zgoła odmienne. Tę metodę stosowałem przez kolejne lata i w dużej mierze dzięki niej zdobyłem dwukrotnie stypendium naukowe, które było dużym zastrzykiem finansowym przed wyjazdem do Japonii. Także jak widać, nawet drobna zmiana w sposobie uczenia się może przynieść pozytywne skutki w dłuższej perspektywie.

Krok piąty – ucz się razem ze znajomymi

Większość z nas lubi uczyć się indywidualnie. Ale jeśli nie czujecie się pewnie przed egzaminami, macie wątpliwości co do stanu posiadanej wiedzy, poproście znajomych o pomoc. Ma to w sobie wiele zalet. Po pierwsze, jesteście w stanie porównać notatki i stwierdzić, czy są wiarygodne i wartościowe. Po drugie, utrwalanie wiedzy jest łatwiejsze poprzez wzajemne odpytywanie się. Podczas tzw. „odpytki” możecie dowiedzieć się, co jeszcze macie do nadrobienia i na jakiej części materiałów powinniście skupić większą uwagę. Wspólna nauka jest też dobra pod względem mentalnym, gdyż można się wzajemnie wspierać, dodawać otuchy, motywować, co zmniejsza poziom stresu i pomaga w psychicznym przygotowaniu do egzaminu.

Krok szósty – nie ucz się na ostatnią chwilę

Cokolwiek by się nie działo w Waszym życiu – nigdy nie uczcie się na ostatnią chwilę (wyjątkami są oczywiście poważne sprawy rodzinne lub uszczerbek na zdrowiu).  Jest to ogromne ryzyko, które może skończyć się przykrymi konsekwencjami w postaci oblania testu. Oczywiście istnieje możliwość poprawki, ale jak już wspomniałem na początku – szkoda marnować dodatkowy czas na naukę, gdy można go wykorzystać na rzeczy ciekawsze i przyjemniejsze. Chcąc zapobiec takiej sytuacji, warto dokładnie sprawdzić plan egzaminów i ustalić plan nauki przed sesją. Odpowiednio rozdysponowany czas na naukę i odpoczynek pozwala na efektywne przyswajanie wiedzy i zmniejszenie wszelkiego niepokoju, obaw i wątpliwości w okresie sesji. Co by nie mówić, ale odpowiednio wypoczęty organizm (mam na myśli nie tylko sen, ale i relaks) jest lepiej przygotowany na wysiłek umysłowy. Odradzam również przychodzenie na uczelnię 2-3 godziny wcześniej. Nie wiem czemu, ale w moim przypadku zawsze przed salą egzaminacyjną pojawiało się szerokie grono studentów, którzy namiętnie się ucząc i robiąc burzę mózgów, jednocześnie siali wokół siebie atmosferę paniki, zamieszania i strachu poprzez pytania typu „A jakie będą pytania? Umiesz? Myślisz, że da te same testy co poprzedniej grupie? A czytałeś o tym? Podobno ma być na teście!”. Takie zachowania niczemu nie służą, a co najgorsze – tylko nas stresują. Zdarzało mi się to praktycznie na każdym egzaminie. Kilka razy niestety wpadłem w taki wir dyskomfortu, ale szczęśliwie udało mi się opanować negatywne emocje i spokojnie zdać test. Mając już takie doświadczenie wychodzę z założenia, że lepiej jest spokojnie poświęcić ostatni dzień na przypomnienie najistotniejszych treści, wyspać się w wygodnym łóżku oraz na spokojnie przygotować się i przyjść na egzamin pół godziny wcześniej. Spróbujcie tego chociaż raz, a ujrzycie różnicę.

Sesja studencka to dla wielu młodych ludzi istny koszmar. W porównaniu do klasówek i egzaminu maturalnego, możemy śmiało zacytować klasyka: „Matura to bzdura”, gdyż ilość materiału i trudność testów obecnie to zupełnie inna liga. Jednakże chciałbym zaznaczyć jedną bardzo ważną rzecz – przedstawiam tylko i wyłącznie swoją perspektywę nauki z punktu widzenia absolwenta, który studiował zarządzanie na dwóch uczelniach wyższych. Zdaję sobie sprawę z tego, że istnieje wiele kierunków, a metod uczenia się jest tyle, ile ludzi na świecie. Ale każda metoda ma służyć jednemu – aby sesja egzaminacyjna przebiegała spokojnie, była dla nas próbą sił, w której możemy udowodnić swój potencjał naukowy, a nabyta przez nas wiedza była wartościowa oraz pożytecznie i praktycznie wykorzystana w przyszłości. I tego Wam życzę w najbliższych dniach. Powodzenia! 🙂

A na koniec coś na poprawę humoru – filmik, o którym wszyscy sobie przypominają przed sesją 😉

Kacper Papiernik

This entry has 3 replies