Śladem Kwitnącej Wiśni: Shinjuku – magia ogrodów japońskich.

Po dokładnym zwiedzeniu Hamury przyszedł czas na pierwszą ekspansję. Miałem bardzo dużo możliwości wyboru, gdyż każde miejsce miało w sobie coś niezwykłego i oryginalnego. Jako że nie mogłem ostatecznie podjąć konkretnej decyzji, pozostawiłem wszystko losowi. Wziąłem swój przewodnik turystyczny po Japonii i mając zamknięte oczy, wskazałem palcem na pierwsze lepsze miasto znajdujące się w spisie treści. I właśnie ten los sprawił, że moim pierwszym wyborem było miejsce, które pozwoliło mi głęboko zrozumieć, jak wielką moc mają w sobie japońskie ogrody – Shinjuku.

Shinjuku jest dzielnicą znajdującą się w obrębie linii Yamanote Line, ok. 30 minut jazdy koleją miejską JR Line z Hamury. Gwoli jasności, najlepszym sposobem dla każdego turysty na podróżowanie między miastami jest poruszanie się właśnie tym środkiem transportu za pomocą karty SUICA, funkcjonującej podobnie do karty PEKA w Poznaniu. Mając już wyrobioną i doładowaną za pieniądze kartę, spokojnie mogłem dotrzeć do Shinjuku.

jr-tyoPierwsze wrażenia

Pierwszą rzeczą rzucającą się w oczy są oczywiście wysokie budynki i centra handlowe obwieszone bilboardami znanych marek ubrań lub sprzętu sportowego. Przed samym wyjazdem zdecydowałem się nie robić żadnego większego planu na zwiedzanie, więc szedłem tam, gdzie mnie nogi poniosą w oczekiwaniu, że coś mnie miłego zaskoczy. I rzeczywiście tak się stało. Poszukując kawałka czystego nieba, wyszedłem na jedną z głównych ulic i moim oczom ukazał się ogromny budynek, który w pierwszym momencie wydawał się być wieżą telewizyjną. Okazało się, że jest to NTT Docomo Yoyogi Building, druga pod względem wysokości wieża zegarowa na świecie, będącej jednocześnie siedzibą największego operatora sieci komórkowej w Japonii – NTT Docomo. Co ciekawe również, ta wieża nie znajduje się stricte w dzielnicy Shinjuku, lecz Shibuyi (innej dzielnicy Tokio), znajdującej się dwie stacje od miejsca, w którym obecnie się znajdowałem. Także można sobie wyobrazić okazałość tego dzieła architektury oraz to, jak niesamowite widoki muszą być na najwyższych piętrach tej wieży.

1Idąc dalej wzdłuż głównej ulicy oraz pomniejszych uliczek, da się zauważyć ogromne rozwarstwienie społeczne w tej dzielnicy. Z jednej strony można napawać się widokiem olbrzymich budynków, takich jak np. budynek amerykańskiego giganta odzieżowego, Forever 21, siedziby Olympusa, dziesiątek neonów i reklam porozwieszanych na obiektach lub nawet nietypowego obrazu Mony Lisy, znajdującej się na jednym z bloków. Z drugiej strony, w tych pomniejszych uliczkach można zobaczyć mniej znane świątynie i posągi buddy, a w tzw. „niższych sferach” –  knajpki, sklepiki z pamiątkami i żywnością. Choć ma to swój klimat, to jednak nie prezentuje ona znanej nam wszystkim japońskiej nowoczesności i czystości, ale Japonię brudną, zaniedbaną i odnoszę wrażenie, że nie do końca bezpieczną (szczególnie nocami).

23Przechadzając się dalej wzdłuż głównej ulicy, w pewnej chwili zauważyłem, że jest coraz mniej szklanych budynków i tłoku na ulicy, za to więcej zieleni i spokoju. Zaintrygowany tym zjawiskiem, pewnie kierowałem się do jego źródła, gdzie ostatecznie dotarłem do jednego z najbardziej znanych miejsc – Shinjuku Gyoen – ogromnego parku z ogrodami japońskimi, francuskimi i angielskimi.

Spotkanie z japońską naturą, chwila refleksji

Początek zwiedzania nie był imponujący. Wszędzie były widoczne jedynie drzewa i krzaki, a droga wydawała się być monotonna. Dopiero po wejściu w głąb ogrodów moim oczom ukazał się imponujący plac zieleni – English Landscape Garden, na którym mieszkańcy dzielnicy organizowali sobie piknik lub uprawiali sport. Było tak spokojnie, że aż sam chwilę przysiadłem, aby odsapnąć po wcześniejszym długim spacerze. I siedząc tak, i spoglądając na ludzi naszła mnie jedna refleksja – dlaczego w Polsce ludzie nie organizują sobie pikników, wspólnych wypadów do parków? Dlaczego nie spędzają dziś czasu tak, jak to było za czasów mojego dzieciństwa, gdy przy mojej szkole rozbijano namioty, rozkładano koce na trawniku, jedzono słodycze i pito oranżadę? Jak bardzo zmieniło się społeczeństwo, które woli rozmawiać ze sobą przez ekran monitora, niż w cztery oczy? Czy aż tak bardzo boimy się jakiejkolwiek konfrontacji z drugim człowiekiem i pokazania, kim tak naprawdę jesteśmy? W końcu oczy są ponoć zwierciadłami duszy…

4Z taką refleksją i z wieloma pytaniami szedłem dalej w poszukiwaniu kolejnych pytań i odpowiedzi. Po drodze zaszedłem do jednego z domów herbacianych – Rakuutei, w którym to doświadczyłem pierwszej w życiu ceremonii parzenia herbaty (była ona niestety skrócona do kilku minut ze względu na to, że zbliżali się do zamknięcia). Było to jednak spore dla mnie przeżycie, które na długo zapamiętałem. Po ceremonii szedłem dalej wzdłuż ścieżek, delektując się widokiem połaci zieleni, krzaków, drzew czy stawów w Shinjuku Gyoen. Był taki moment, podczas robienia jednego ze zdjęć, gdy coś śmignęło koło mnie i kątem oka widząc duże skrzydła sądziłem, że w ogrodzie znajdują się jastrzębie lub orły. Okazało się, że są to wrony miejskie, które wielkością potrafiły zarówno imponować, jak i przerażać.

5Ogród japoński – podróże w czasie

Kolejnym małym przystankiem podczas wizyty w Shinjuku Gyoen był pawilon tajwański – Kyu-Goryo-Tei, będący częścią ogrodu japońskiego. Co ciekawe, ten pawilon był prezentem podarowanym przez Japończyków mieszkających na Tajwanie jako upamiętnienie ślubu cesarza Hirohito w 1927 roku. Piękny gest, prawda? Sam widok tej budowli był przepiękny, zarówno od strony zewnętrznej, jak i wewnętrznej. Przechadzając się po pomieszczeniu odniosłem nawet wrażenie, że cofam się do czasów samurajskich i staję się częścią tego miejsca.  Dotyk murów tej posiadłości czy też zapach historii unoszący się w powietrzu sprawiał, że pojawiło się we mnie uczucie naprawdę trudne do opisania. Teraz rozumiem, co znaczy doświadczyć historii na własnej skórze.

6Wychodząc z pawilonu i spacerując dalej po parku, nie sposób było nacieszyć się widokami panującymi w tym miejscu. Może przesadzam, ale w moim przekonaniu każdy, nawet drobny element – drzewo, krzak, płotek, ławka – były idealnie dopasowane do całej układanki. Z każdym kolejnym zakrętem szczęka mi opadała i robiłem coraz więcej zdjęć, aby jakoś upamiętnić te chwile. Jednak gdy zaczęło się lekko ściemniać, musiałem odpuścić, aby dotrzeć do innych części parku. Niemniej jednak udało mi się zrobić kilka ujęć, które mają specjalne miejsce w moim albumie i dzięki którym udało mi się nawet wygrać konkurs fotograficzny!

789Francuskie piękno i architektoniczne cuda

Ostatnim przystankiem w parku był ogród francuski, który wyróżniał się na tle innych ogrodów ogromną ilością różnokolorowych kwiatów. Pomimo chłodnych, jesiennych dni, muszę przyznać, że były one zadbane i prezentowały się okazale. Z takich najciekawszych i najładniejszych wyróżniłem różę „Princess Aiko”, „Yumeka”, „Gold Bunny” czy kalmię szerokolistną „Olympic Fire”. Wracając powoli do wyjścia, zahaczyłem ponownie o ogrody angielskie, gdyż hałas dobiegający z tamtego miejsca doprowadził mnie do imprezy artystycznej zorganizowanej dla zwiedzających. Można było zrobić sobie zdjęcie z maskotkami, brać udział w zabawach rekreacyjnych, posłuchać zespołów lub duetów muzycznych czy po prostu wypoczywać na trawie i cieszyć się chwilą.

1011Wracając powoli do domu udało mi się zahaczyć o jedno z najpiękniejszych dzieł architektonicznych, jakie widziałem dotychczas w życiu – Gakuen Cocoon Tower, będący 17. najwyższym wieżowcem w Japonii. Ta wieża nie tylko charakteryzuje się specyficznym kształtem, ale i funkcją jaką pełni. Budynek ten jest obecnie siedzibą trzech placówek oświatowych: szkoły zawodowej mody, uczelni projektowania i specjalnej technologii oraz szkoły medycznej. Ta funkcjonalność pozwala jej na bycie drugim co do wielkości najwyższym budynkiem edukacyjnym na świecie. Cóż, może pora na odwiedzenie budynku nr. 1?

dsc05926

Cat cafe – kocia kawiarnia

W trakcie swojego pobytu w Japonii kilka razy udało mi się zwiedzić jeszcze Shinjuku, ale tylko jedno z miejsc zwróciło moją uwagę na tyle, aby je uwiecznić na zdjęciach. Było to Calico Cat Cafe, do której się wybrałem z przyjaciółmi z Japonii. Jak sama nazwa wskazuje, jest to kawiarnia. Ale nie jest to zwykła kawiarnia, gdyż jedną z największych atrakcji jest możliwość zaopiekowania się niezliczoną ilością kotów. Ponadto w ofercie kawiarni można znaleźć przekąski oraz zabawki dla zwierzaków, które uatrakcyjnią czas spędzony w tym miejscu. Ja, jako wielbiciel kotów – czułem się jak w raju i spędziłem tam chyba ze dwie godziny, co było najdłuższym czasem spędzonym w jakiejkolwiek kawiarni w moim życiu. Co ciekawe, pomimo dużej ilości kotów, to miejsce było bardzo dobrze utrzymane i zadbane. Można było spokojnie wypić kawę czy zjeść ciastko na dywanie, nie martwiąc się o to, że znajduje się tam sierść czy inne zanieczyszczenia. Po raz kolejny przekonałem się, czym jest japoński perfekcjonizm.

12Dzielnica Shinjuku jest dla mnie wyjątkowym miejscem. I nie dlatego, że była pierwsza na mojej liście atrakcji turystycznych. Wizyta w poszczególnych miejscach pokazała mi, jak żyją Japończycy w różnych sferach życia oraz pozwoliła mi zrozumieć, jak ważna jest dla nich natura i historia. Pobyt w Parku Narodowym Shinjuku Gyoen uświadomił mi, jak bardzo rozwinął się współczesny świat i dokąd zaczyna zmierzać. To miejsce pokazało mi również, że istnieje równowaga między technologią i naturą. I ta równowaga skłoniła mnie do refleksji na temat tego, jak należy funkcjonować w dobie XXI wieku oraz jak ważne są relacje z bliskimi i przyjaciółmi. Nie tylko po drugiej stronie ekranu, ale przede wszystkim wśród nich, aby nie zatracić swojego człowieczeństwa.

 

Kacper Papiernik

This entry has 0 replies